Gdy tylko słońce zaczęło nieznośnie świecić mi po oczach zerwałam się i usiadłam w łóżku. Przez chwile nieprzytomna zaczęłam myśleć o tym co mi się śniło.
- Twitter, gadałyśmy coś i Lou nam odpowiedział a potem… -zaczęłam mruczeć sama do siebie i nagle zerwałam się z łóżka potykając się o kabel na podłodze i kołdrę zawiniętą wokół kostki wywaliłam się. Leżałam jak długa na podłodze, podniosłam się na kolana i dopełzłam do laptopa na biurku. Włączyłam go potem twittera i to co ujrzałam było niesamowite.
- a jednak to nie był sen, Lou serio do nas napisał i… i… Harry i Louis nas follow… - próbowałam usiąść na krześle obok, ale znowu wylądowałam na podłodze. Spojrzałam na zegarek. Było dość wcześnie koło 10. O ile wczoraj nie wyrabiałam z mentions tak dzisiaj nie miałam nic do roboty i strasznie się nudziłam. Więc po prostu wróciłam do łóżka i pozwoliłam moim myślą swobodnie wędrować po całej głowie. Ostatnie o czym pomyślałam to to, że być może spotkamy chłopaków podczas naszych wakacji. I zasnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kilka miesięcy później (a dokładniej dzień przed wyjazdem)
Od kilku godzin byłam na zakupach i dopiero wróciłam do domu. Nie żebym nie lubiła zakupów, ale po porostu nie lubię na nie chodzić sama i czasem także nie cierpię chodzić na nie z mamą. Ale tak ogólnie to zakupy są przyjemną formą spędzania czasu. Prócz słuchania muzyki i fangirlingu. Tak więc lekko zmęczona opadłam na fotel i szybko włączyłam laptopa a następnie twittera. Jak zwykle w mentions było kilka wiadomości. Podzieliłam się z całym światem moim dobrym humorem i tym, że jutro wybywam na moje ukochane i wyczekiwane wakacje, a potem odpisałam dziewczyną na tweety.- aaaa Karol to już jutro lecimy do dziewczyn!!! - byłam tak podekscytowana że od tygodnia nie umiałam o niczym innym myśleć
- aaa no właśnie <3 Londyn szykuj się na nas! - Karol widocznie podzielał mój entuzjazm
- Boże, Ann w co my się wpakowałyśmy :D – Connie zaczęła się z nas nabijać
- chce ci przypomnieć że to był po części twój pomysł! – Karol zaczęła się troszku burzyć
- noo więc nam teraz nie wypominaj nic ani nic – wtórowałam jej
- a jak tam pakowanie ? – spytała Anne
- prawie skończone jak nigdy :D – byłam z siebie dumna
- no można powiedzieć że dobrze – nawet Karol inaczej traktowała pakowanie tym razem
- ale przyjdziecie po nas na lotnisko? Bo ja się zgubiee – zaczęłam troszkę panikować
- nic się nie martw – upewniała mnie Ann. Rozmawiałyśmy jeszcze chwilke, ale każda była zajęta swoimi sprawami, a ja się nudziłam. Przeglądałam maila i wiadomości na twitterze. I zaniemówiłam. Harry Styles do mnie napisał wiadomość. WTF. Przeczytałam ją 4 razy i w końcu zdobyłam się na odwagę żeby odpisać. Momentalnie zaraz po tym wyłączyłam twittera i postanowiłam go nie włączać przez jakiś czas. Weszłam na jeszcze kilka stron i załatwiłam parę spraw i nim się zorientowałam a była już 21. Opadłam na łóżko i nawet nie zauważyłam kiedy usnęłam.
~Karol
-Ubrania?-są! Dokumenty?-na biurku! Kosmetyczka?-dopakować ra...kurrrr! zabij się o walizkę. Najlepiej!
Tak, tylko ja jestem zdolna do czegoś takiego- zabić się o własne rzeczy we własnym pokoju. Dochodziła północ, a ja oczywiście nie byłam jeszcze do końca spakowana. Co najlepsze, samolot mamy o bardzo wczesnej porze. Nie wstanę o 3 nad ranem, mowy nie ma. Z drugiej strony, po co w ogóle się kłaść? Posiedzę sobie, może coś poczytam, a o 3 wyszykuję się i będzie dobrze. Spać bede w samolocie. Albo w taksówce. No, chyba że Ann będzie tak kochana i po nas przyjedzie.
Dalej nie mogę w to uwierzyć. Już jutro mój ukochany, upragniony, długo wyczekiwany Londyn. Rozumiecie to? Będę w stolicy kraju Beatlesów i The Rolling Stones! Będę w tym samym mieście co Ludwik! Po tej całej akcji z pamiętnym tweetem kilka miesięcy wstecz coraz bardziej wierzę w ich spotkanie. Aczkolwiek nie raz podzielałam obawy Pauli. No bo w końcu jesteśmy jednymi z miliona fanek. Fakt, że ich spotkamy, zamienimy zdanie, zrobimy zdjęcie. Ba! Sam fakt, że możemy ich w ogóle zobaczyć, może tak naprawdę graniczyć z cudem. Mogą przecież wyjechać gdzieś w tym czasie. Lub zaszyć się w domu i wychodzić po zmroku in cognito. Tak, aby nikt ich nie rozpoznał. Prawda? Nawet Ann i Connie kiedyś powiedziały, że spotkanie ich wcale nie jest takim łatwym zadaniem. A one mieszkają w Londynie na co dzień i miały więcej okazji niż my z Paulą. Dobra, nie oszukujmy się. Ja i Paula nie miałyśmy ŻADNYCH szans jak do tej pory, bo mieszkamy tam gdzie mieszkamy. No, ale to się już za 12 godzin zmieni, ponieważ na najbliższe 1,5 miesiąca Londyn będzie naszym nowym domem. Jej, teraz to ja na pewno nie zasnę, bo przyznam się, że przez chwilę jednak chciałam sobie przysnąć. Nie ma co marnować czasu na sen. Dokończę pakowanie i biorę się za książkę. „Cujo” Stephena Kinga, jakby kogoś interesowało. Bernardyn pewnej rodziny zostaje ugryziony przez nietoperza zarażonego wścieklizną, kiedy pies rzucił się w pogoń za królikiem i utknął w norze. Wścieklizna przechodzi na psa i ten w końcu zamienia się w „zwierzęcą, bezlitosną maszynę do zabijania-tym groźniejszą, że zupełnie nieprzewidywalną”. Momentami przeraża, ale i gdzie niegdzie rozśmiesza.
„You’re insecure, don’t know what for…” usłyszałam gdzieś z oddali głos Liama. Leniwie otworzyłam jedno oko, potem drugie. Wokół panowała ciemność, tylko skrawek ściany był oświetlony przez wyświetlacz telefonu, który wystawał spod poduszki. ‘Czyli jednak mi się przysnęło.’ Sięgnęłam po telefon, aby wyłączyć budzik, który śpiewał mi, że rozświetlam jego świat jak nikt inny. Ślamazarnie wygrzebałam się z wyrka i zawlokłam swoje nędzne cielsko do łazienki. Przemyłam twarz zimną wodą, aby się do końca obudzić, a potem kontynuowałam całą poranną toaletę. Spakowałam wszelkie kosmetyki do kosmetyczki i zaniosłam wszystko do walizki, która wciąż stała rozgrzebana na środku pokoju. Zapakowałam ją więc ładnie i zniosłam na dół, gdzie w kuchni krzątała się moja mama szykując mi śniadanie, a tata siedział przy stole i dopijał swoją kawę.
-Proszę.-powiedziała moja rodzicielka podsuwając mi pod nos dwie kanapki. Wzięłam jedną z nich do ręki i ugryzłam. Moja mama wciąż stała koło mnie i dziwnie mi się przypatrywała.
-Ho?- zapytałam się z buzią wypchaną kanapką z serem i pomidorem.
-Nic. Nie mogę popatrzeć sobie na moje dziecko, które mnie zostawia na całe lato?
No kurde. Jeszcze mi się zaraz tu rozklei.
-Mamoooo. To tylko półtora miesiąca. Wrócę nim się obejrzysz, a potem będziesz jeszcze błagała Boga, żebym wyjechała ponownie, bo nie wytrzymasz ze mną w domu.
-Karolinaaaaaa!-usłyszałam z korytarza nawoływanie taty. –Jak nie chcesz się spóźnić, to radzę się pospieszyć!
-Idę!-odkrzyknęłam i wstałam od stołu. Podeszłam do mojej mamy i ją przytuliłam.
-Zobaczysz. Jeszcze będziesz miała mnie dość.-powiedziałam wtulona do jej ramienia.
-Już mam.- odpowiedziała.-Dobra, zbieraj się, bo ci samolot ucieknie.
Wybiegłam z domu i wsiadłam w samochód, w którym czekał już mój tata i ruszyliśmy. Czekała nas półtora godzinna podróż.
-Karooooooooooooooooooool!- usłyszałam za swoimi plecami znajomy głos. Odwróciłam się niczego się nie spodziewając i to był błąd, bo rozpędzona Paula rzuciła się prosto na mnie. Wpadłyśmy do bagażnika, przy którym właśnie wstałam aby wyciągnąć z niego walizkę.
-Tak, też się cieszę, że cię widzę i w ogóle, ale błagam zejdź ze mnie, bo coś mi się wbija w plecy.
-Wiesz, że za niecałe cztery godziny będziemy w Londynie? Ogarniasz to!? Bo ja nie!-wrzasnęła mi prosto w twarz.
-Paula, skarbie, kochanie, ja wiem, że się cieszysz, ja także się cieszę, ale proszę cię, nie ekscytuj się aż tak bardzo o tak wczesnej porze. Dobrze? Poekscytujemy się już w pełnym składzie, ale nie teraz. Proszę.
Po tym już wszystko działo się szybko. Przejście przez terminal, czekanie gdzieś na podłodze razem z tysiącami innych pasażerów, wyścig do bramek, odprawa paszportowa i w końcu start. W głowie kręciło mi się niesamowicie.
Po półtorej godzinie wylądowaliśmy na Heathrow. W końcu Londyn! Wyjęłyśmy swoje torby podręczne z luku bagażowego nad naszymi głowami i gęsiego w ślimaczym tempie przeszliśmy do wyjścia, gdzie na płycie lotniska już czekał na nas autobus, aby zabrać wszystkich do budynku lotniska. Po całej odprawie poszłyśmy odebrać nasze walizki z taśmy. Spojrzałyśmy na siebie porozumiewawczo i jednocześnie wskoczyłyśmy na taśmę. Odnalazłyśmy nasze walizki i poszłyśmy do wyjścia. Tam, ku naszemu zaskoczeniu, czekały już dziewczyny. Zerwałyśmy się biegiem i rzuciłyśmy się na nie z uściskami.
-W końcu jesteście!-wykrzyczała Ann prosto do mojego ucha kiedy się z nią ściskałam.
-Wiedziałam, że będziecie tu na nas czekać. Nie dałybyście nam tułać się taksówkami o ósmej rano.- powiedziała Paula widocznie zadowolona, że widzi nasze przyjaciółki już teraz.
-Dobra, nie stójmy tu tak jak święte krowy, tylko pakujmy nasze zgrabne tyłeczki do samochodu.
Jechałyśmy ponad godzinę przez korki. W końcu dotarłyśmy do domu dziewczyn. Musze powiedzieć, że całkiem tam przytulnie. Dwie niewielkie sypialnie, które będziemy dzielić z nimi, salon połączony z kuchnią i mała, aczkolwiek funkcjonalna łazienka. Nic nam więcej do szczęścia nie potrzeba.
Mi przypadło dzielenie pokoju z Connie. Może dlatego, że obie jesteśmy wielkie bałaganiary i ewentualny bałagan nie będzie nam przeszkadzał. Usiadłyśmy w salonie na kanapie, a z racji tej, że kanapa do wielkich nie należała więc siedziałyśmy praktycznie jedna na drugiej, i zaczęłyśmy plotkować na wszelkie tematy. Coś mi podpowiada, że to lato będzie niezapomniane dla każdej z nas.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Tadaaaaam! Ja-Karl, w końcu spiełam dupsko i napisałam swoją część i, jak się później okazało, jest dwa razy większa niż część Pauli. Widzisz? Mnie sie nie pogania!
-o too długo wyczekiwna Le trójka xD Karol spadaj! nie moja wina że krótko napisałam.. ja nie umiem lać wody! xD no pozostańcie z nami jeszcze bo nie jestem pewna kiedy powstanie Le czwórka, chociażby z mojego powodu ( w marcu mam sprawdzian za sprawdzianem przez co najmniej 2 tygodnie, potem jeszcze sztuka i wyjazd i to wszystko w 1 miesiąc!) xD alee mooże Karolek będzie miała natchnienie i napisze jakiegoś jednoparcika? xD
-Karolek ma swój kącik w wielgachnym Internecie na swoje jednoparciki xd. alee! może jednak i tu coś czasem ode mnie zawita... xd
-tak tylko żebyście o nas nie zapomnieli!
-no! see ya soon bejbaski!
PS. jakby co, to wiecie, gdzie nas szukać, right? @LouisBigCarrot & @Cana1D xoxo
BTW. Jak się Wam podoba nasza nowa ikonka? Karl miszczu painta ma się czym pochwalić, co nie? :D
-Karolek ma swój kącik w wielgachnym Internecie na swoje jednoparciki xd. alee! może jednak i tu coś czasem ode mnie zawita... xd
-tak tylko żebyście o nas nie zapomnieli!
-no! see ya soon bejbaski!
PS. jakby co, to wiecie, gdzie nas szukać, right? @LouisBigCarrot & @Cana1D xoxo
BTW. Jak się Wam podoba nasza nowa ikonka? Karl miszczu painta ma się czym pochwalić, co nie? :D